evenyouth.blogspot

2/08/2016

004. Riv i hjertet.


Życie lekarza stażysty bywało ciężkie. Nie, chwila, ono było ciężkie. Szczególnie przez pierwszy rok, kiedy zamiast godnego zaufania lekarza, młodzi adepci medycyny przypominali dzieci we mgle. Tak właśnie teraz czuła się Else. Siedziała zgarbiona i zrezygnowana wpatrując się tępo w grafik. Próbowała w myślach przestawić wszystkie swoje dyżury tak, by nie zbiegały się z dyżurami Magnusa. Wprawdzie wiedziała, że jej zachowanie było godne uczennicy drugiej klasy liceum, ale nie miała siły na jakiekolwiek rozmowy czy pracę ze swoim chłopakiem. Nie teraz. Była przemęczona. Biel ścian przemieszana z nieprzyjemną zielenią szpitala drażniła jej oczy. Trzy dni wcześniej, podczas nocnego dyżuru, reanimowała młodego chłopaka, który rozbił się na motocyklu. Niestety, nie udało się. Po godzinnej reanimacji chłopak zmarł, a ciężar czyjegoś życia, którego nie dała rady uratować dodatkowo ją przygniatał.  Przejechała ręką po zmęczonej twarzy i usłyszała jak ktoś wchodzi do pokoju dla personelu.
- To jak, wybierasz się z nami w piątek do Tryvann? Weź koniecznie Magnusa, zobaczysz, będzie super! - Obok siebie nagle zauważyła blondyna w fartuchu. Sto procent Norwega w Norwegu. Z kawą w ręku, ze stetoskopem na szyi. Jak zwykle był uśmiechnięty od ucha do ucha. - Else, ziemia! Masz snowboard, czy mam pożyczyć od siostry?
- Jezu, Anders... - bąknęła zrezygnowana. Na każdą osobę tryskającą optymizmem w tym momencie zareagowałaby bardzo agresywnie. Ale nie na doktora Haugvada.
- Mówiłam ci, że jestem straszną łamagą? To po pierwsze. Po drugie - Magnusa?  Ten człowiek nie chce słyszeć o niczym innym, co nie jest książkami  i jego doktoratem. - wypuściła ciężko powietrze z płuc i pacnęła teatralnie czołem o blat stołu - To nie jest dobry pomysł. - mruknęła - Zresztą to twoja paczka, nie znam nikogo. 
Anders zmarszczył czoło uważnie wpatrując się w koleżankę z pracy.
- Jakie nie znam nikogo? - rzucił zdziwionym tonem - To poznasz. Zresztą tam będą tylko ludzie ze szpitala, mój brat i Silje. Dziewczyno! Chcesz odpuścić szansę na lekcję jazdy na desce u najlepszego lekarza-snowboardera?! Znam odpowiedź: nie chcesz!  I nie martw się. Będą chłopaki z ortopedii, poskładają cię jakby coś.
Zaśmiała się ponuro i pokręciła głową - Więc... Duuuude... - chrząknęła, a Anders wybuchnął śmiechem - Czy to jest wystarczająco snowboardowe? Tak? No więc, duuuude! Powiedzmy, że mnie przekonałeś. Ale musisz mi coś zdradzić. Słuchaj, czy ty i Silje..
- Oooojej! Asystuję na bloku, muszę spadać! - Haugvad próbował ukryć swój uśmiech.
- A tam, nigdzie nie asystujesz, teraz nie ma żadnych planowych operacji cwaniaczku. Zresztą, rumienisz się. Wszystko jasn... - chciała dokończyć, ale poczuła, że coś wibruje w kieszeni jej fartucha - Chwila, chyba mój telefon dzwoni...

***
- To co mówisz nie ma najmniejszego sensu, przecież mam tą maść, stary... Zresztą, to nie jest na receptę.
- Dobra, dobra, dziękuję! - wycedził zdenerwowany Andreas próbując wsłuchać się w sygnał łączenia w jego telefonie.
Te słowa nieco oburzyły Larsa. Stara się jak może, rzuca snowboard na rzecz studiów, żeby ratować połamane norweskie tyłki, a w zamian zostaje zastąpiony jakąś pierwszą lepszą lasencją w fartuchu.
Już miał wylać swój żal na zewnątrz, wprost w uszy Andreasa, ale tylko zmarszczył czoło. "Pewnie jakiś brzydki lekarski kaszalot, jak wszystkie koleżanki Andersa..." pomyślał, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z sali rehabilitacyjnej.
 - Hallo? - Andreas miał wrażenie, że jego żołądek właśnie znalazł się w przełyku. Próbował zrozumieć co właściwie wyprawia, ale jego mózg stracił połączenie z resztą ciała.
- H..hej Else. Tu Andreas. - wychrypiał - Yyy... Tak.
- Andreas... Andreas?
Do sali nagle wpadł Tom wrzeszcząc na pół budynku "hællæ", a Stjernen jak poparzony podskoczył na fotelu, po czym przycisnął wskazujący palec do ust mówiąc bezgłośnie do Toma "zamknij ten ryj".
-Ah Stjernen! Hej. Coś się dzieje, jakieś problemy z kolanem?
- Nie zupełnie... W sumie to chciałem...
Zapaść się pod ziemię?
Służbowy głos dziewczyny spadł na Andreasa jak tona cegieł. Gdzie uradowany dziewczęcy głosik, gdzie "Już myślałam, że nie zadzwonisz."albo "Jak dobrze cię znów słyszeć."? Przecież to zawsze słyszał przez słuchawkę swojego telefonu od wszystkich dziewczyn.
- Chciałem zapytać jak leci i podziękować - bąknął bez przekonania.
- A daj spokój, nie masz za co dziękować. To tylko moja praca.
Tylko jej praca. No nie! No kurwa, no nie! Boże, czy ty to widzisz?
Stjernen czuł jak pieką go uszy, został sprowadzony na ziemie w trybie natychmiastowym. Spojrzał w bok i ujrzał Toma siedzącego na materacu i uważnie przyglądającemu się andreasowej porażce, co tylko dodatkowo podniosło mu ciśnienie i podkręciło ból nogi.  Hilde właśnie turlał się ze śmiechu. Andreas posłał przyjacielowi zabójcze spojrzenie i wycedził szybko do słuchawki - Chciałabyś może wybrać się na kawę?
-Oh... - dziewczyna usilnie próbowała stłumić swoje zaskoczenie, ale zupełnie jej to nie wyszło - Wiesz... Właściwie to nie bardzo mam teraz czas. Cały tydzień pracuję, a weekend mam już zajęty.
- Jasne, rozumiem. Zresztą nieważne. Sorry za zawracanie głowy, ha det.
Porażka.

***
Ostre słońce świeciło właśnie w twarz Else, która leżała leniwie rozłożona na drewnianej ławeczce pod wypożyczalnią w Oslo Tryvann Vinterpark. Uwielbiała to uczucie. Mróz minus piętnaście i bezchmurne niebo, roześmiani ludzie i skrzypiący pod butami śnieg.
- Gdzie te patałachy? - mruknęła Silje zakładając kask - zaraz tu korzenie zapuszczę... HAUGVAD, PIERDOL SIĘ! - pisknęła blondynka gorączkowo wytrzepując śnieg, który Anders wrzucił jej za bluzę. - Ile ty masz lat? Osiem?!
- Trzydzieści dwa, ale 15 minut młodszy ode mnie. - Chłopak zaśmiał się i zwrócił do Else - Jestem Lars.
Doktor Jørgensen była prawie pewna swojej diagnozy. Udar słoneczny. Inaczej nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego widzi Andersa podwójnie. W dodatku ten drugi mówi, że ma na imię Lars. Miała wrażenie, że kopnął ją prąd. Andreas był jej przyjacielem, był jak starszy brat, jak partner w zbrodni zwanej "zawód : lekarz", a teraz patrzyła na jego kopię i nie wiedziała co jest grane.
- Może młodszy, ale na pewno ten mądrzejszy! - doktor Haugvad uniósł głowę w tryumfie i przytulił Else na powitanie, po czym dostał wielką śnieżką w twarz. Od swojego brata.
- To, że skończyłeś medycynę w jakiejś Grecji czy cholera wie gdzie, to nie znaczy, że jesteś mądrzejszy! Z tym, że ja na pewno jestem przystojniejszy!
- Ta, od dupy strony! - krzyknął - Myślisz czemu nas nie mylą? Bo patrzą na Ciebie i myślą "O jezu, jaki brzydki, to Lars"!
- Kretyn. Serdecznie przepraszam i współczuję za mojego brata. Jak ty go znosisz w pracy...?  -Lars zmrużył oczy i zaczął uważnie przyglądać się dziewczynie chcąc zgadnąć jej imię.
- Else! Przepraszam, ale myślałam, że mam halucynacje. Anders nie powiedział, że jego brat jest bratem bliźniakiem. - powiedziała zaskoczona i zaczęła dokładnie analizować obu Haugvadów. Niby identyczni, a jednak zupełnie różni. Andersa widziała codziennie, starannie uczesanego i w wyprasowanym fartuchu, a Lars był jakby bardziej roztrzepany. Z rozczochranymi włosami i zarostem przy bracie wyglądał na tego "buntownika". W pewnym momencie zorientowała się, że wpatruje się w Larsa zbyt długo, bo ten wyraźnie rozbawiony i z serdecznym uśmiechem na twarzy zaczął do niej machać, jakby chciał wyprowadzić ją z transu. Po chwili dołączyła do nich reszta znajomych - głównie personel Rikshospitalet. Gdy cała zgraja wdrapywała się pod górkę, by ustawić się w kolejce na wyciąg, rozbrzmiały głośne rozmowy:  głównie szpitalne plotki, dzieje pacjentów i konkurs na najbardziej hardkorowy dyżur ever.
- Trochę Ci współczuję. Zanudzisz się dzisiaj z nami, sami medycy. - zażartowała Else wlekąc po puchatym śniegu swoją niebieską deskę.
- Nie martw się, ja też z tych popapranych. Jestem fizjoterapeutą w hopplandslaget.
Nagle Andreas wyrósł zza swojego brata bliźniaka, żeby się zrewanżować i wysmarować go śniegiem.
- Lars, gdzie Ci twoi z latającego cyrku, co? Nie będziemy czekać całego dnia.

***
Pierdolenie kotka za pomocą młotka mi tu jakieś wyszło, pomocy. 
Anders tu, Andreas tam, czy oni nie mają innych imion w tym kraju?
Mało Magnusa, prawie nieobecny. Może następnym razem powinien zrobić wielkie wejście?
No bo właściwie o co tu chodzi - im facet mniej zawraca ci tyłek, tym lepiej, nie? Siedzi w książkach, to niech sobie siedzi, z czym ta Else ma problem... Nie rozumiem.